Czwartkowe akcje na warszawskim rynku zakończyły się solidarnym wzrostem najważniejszych indeksów. Główne średnie wzrosły o prawie 0,6 procent, dzięki stosunkowo łagodnym nastrojom rynku dotyczącym otaczającego środowiska. Rano GPW spadła w wyniku reakcji Wall Street w środę na presję zbudowaną na podwyżce kosztu kredytów w Stanach Zjednoczonych, który wzrósł o 75 punktów bazowych.
Szybko stało się jasne, że niski poziom otwarcia wywołał popyt na kontratak, a krótko po otwarciu został wyznaczony dzienny dołek WIG20. Popytowi sprzyjało nie tylko ożywienie na rynku europejskim, ale także interwencja władz Japonii na rynku walutowym, wywołana osłabieniem dolara. W końcu rynek okazał się znacznie silniejszy od otoczenia. Europa nie kontynuowała porannego ożywienia i po południu uległa wczorajszej wyprzedaży na Wall Street.
W efekcie wzrostowi WIG20 o 0,59 proc. towarzyszył spadek o 1,78% niemieckiego DAX i 0,9% spadek amerykańskiego SandP500. Technicznie natomiast konsolidacja WIG20 jest za rynkiem o około 1500 punktów, gdzie podaż i popyt są w równowadze. Sprzedający wielokrotnie nie starają się spaść niżej w obszarze WIG20 1
31, a kupujący nie są w stanie zdystansować się od obszaru WIG20 1500. Rezultatem jest zatrzymanie indeksu w systemie, w którym szum techniczny miesza się ze zmiennymi reakcjami rynku na impulsy nuklearne, surowcowe i walutowe, co podkreśla relację złotego do dolara.
Po czwartkowej sesji rynek zbliża się do końca przyszłego tygodnia w rejonie 1500 pkt. oraz kontynuację konsolidacji na tym etapie do ostatnich sesji września. W rezultacie gracze będą musieli poczekać na decyzję rynku i przełamać trend boczny, z których wiele było już widocznych w niemal corocznej fali spadków.